Jeżeli tylko możesz to zjaw się na naszych spotkaniach osobiście, weź ze sobą rodzinę i nie zapomnij zawiadomić przyjaciół

2012-09-01 Benefis Andrzeja "Tolusia" Skupińskiego

Andrzej „Toluś” Skupiński

Markowe granie markowe

Sobota, 1 września… „ Leśniczówka” w chorzowskim parku, późne popołudnie. Szef Marek zalatany, skupiony, ale pełen umiarkowanego optymizmu. Jeszcze ostatnie słowo do akustyka i już rozpoczynamy markowe granie. Dziś ja jestem tzw. podmiotem wykonawczym, a to z okazji zbliżającego się jubileuszu 40 - lecia pracy artystycznej. Już po moich pierwszych słowach mam pewność, że wszystko się uda, bo przy  takiej publiczności nie ma, po prostu, innej opcji. Moi współpracownicy sprzed lat też się pojawili, niemal w komplecie, toteż udzielili mi doskonałego wsparcia. Na estradzie towarzyszyli mi: Zdzichu Szczypka, Jano Mościcki, Marek Glogaza, Krzysiu Wylężek, Maciek Luberadzki i Marek Biniek (wystąpił też w charakterze supportu). Impreza przebiegała wspaniale do późnych godzin nocnych przy wspaniałym klimacie wprost z Krainy Łagodności…

Markowe Granie. Pomysł na tę cykliczną imprezę narodził się w 2008 r. przy okazji koncertu grupy „Bez Jacka” i „Słodkiego Całusa”.  Pomysłodawca Marek Łukaszczyk zebrał wokół siebie grupę oddanych przyjaciół, wiernych kochanków sześciostrunnej gitary, dogadał się z właścicielami parkowej „Leśniczówki” i… to już wystarczyło! Ruszyła impreza, pozornie na wariackich papierach, lecz faktycznie zorganizowana bez zarzutu.  Przez te cztery lata gościli na estradzie „Leśniczówki” m. Inn. Wojtek Jarociński, Wacek Juszczyszyn, Paweł Orkisz i „Mikroklimat”, Jurek Filar, Andrzej Garczarek, Adam Drąg i Karol Płudowski, a także i to z wielką przyjemnością -  piszący te słowa.

To co dzieje się tu na scenie jest dla mnie swoistym fenomenem. Daje skuteczny odpór drapieżnej w swej tandecie i bylejakości  k o m e r c j i, która, szczególnie u nas, na Śląsku wciąż straszy szkaradnie i biesiadnie!!! Właśnie te spotkania z „piosenką nieobojętną” (wg Andrzeja Poniedzielskiego) wnoszą do naszej śląskiej kultury nie tylko radość wspólnego grania, co u prawdziwych artystów (niekoniecznie profesjonalnych) jest zupełnie naturalne i bezdyskusyjne, ale i możliwość spotkań po latach przy cudownej atmosferze i zniewalającej swym wdziękiem świeżością i naturalnością… SZTUKĄ!

Wódz Naczelny tego przedsięwzięcia  Marek wpadł na kolejny wspaniały pomysł: wspólne rodzinne śpiewanie w niedzielne popołudnia. Zacne to i trafione bezbłędnie!

Markowe Granie stało się już naprawdę… markowe, a marka tej cyklicznej imprezy jest najwyższej jakości.