Jeżeli tylko możesz to zjaw się na naszych spotkaniach osobiście, weź ze sobą rodzinę i nie zapomnij zawiadomić przyjaciół

2013-04-06 Andrzej Brzeski i Mirosław Kozak

Jadzia

Na rozliczne nasze dolegliwości ciała i duszy oferują nam w koło najróżniejsze medykamenty. Czasem jest to „lek na całe zło”, częściej „lek niewłaściwie stosowany zagrażający naszemu życiu i zdrowiu”.  Przestaliśmy  powoli wierzyć w ich skuteczność. Tym większe więc i milsze nasze zaskoczenie, że w pobliskiej Warszawie produkuje się lekarstwo rzadkie, a bodaj najbardziej przez wszystkich pożądane - lek na przemijanie. W dodatku lek ten jest z całą pewnością „właściwie stosowany”, bo sączony na przemian z piwem, przyprawiony pięknymi dźwiękami gitar i akordeonu - pod gościnnym dachem Leśniczówki.
Nie wiem, jak to działa i nawet może tego nie wie Andrzej Brzeski, ale piosenki jego, bez wątpienia nostalgiczne, a trochę demaskatorskie,  zamiast nas smucić czy straszyć, bawią i krzepią. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu zamiast martwić się, że „już bliżej niż dalej”, że „nie dla nas dzisiaj tango grają”, my wzruszamy się radośnie i śmiejemy się z siebie. Smakujemy wspomnienia z taką samą frajdą jak kiedyś oranżadę i petit-beurre’y. A nawet jeśli dzisiejszym chłopakom „po pięćdziestce” trochę żal tamtych panienek, to i tak nie zazdroszczą wcale tym, dla których dziś  „pręży się na kontuarze chuda panienka bez odzieży”.
Bo cudowna terapia naszego barda polega na przekonaniu nas, że to wszystko, o czym śpiewa, to nie utracona na zawsze przeszłość ale nasz nagromadzony przez lata niezbywalny dobytek.
I niech Mu się nie wydaje, że „sobie gra”. Że dużo osiągnął w  życiu, bo uzbrojony w gitarę i lampkę wina potrafi  bez lęku czekać na koniec świata  z jego piosenkami z tyłu głowy i my się żadnego końca nie boimy. Niby „przemijamy po cichutku”, ale kto może wiedzieć, kiedy nastąpi jakieś „Ole!”

Andrzej „Toluś” Skupiński

 Starsi Panowie Dwaj – Andrzej Brzeski & Mirek Kozak

             Wybaczcie, Kochani, że tak późno zamieszczam swój felieton, ale nagle i znienacka spadł Dość trudny obowiązek zawodowy. Po czterech latach przerwy, powróciłem do roli Cześnika, w śląskiej musicalowej wersji „Zemsty”. Prawdzie straciłem przez to niemal tydzień życia (nauka tekstu i ponowne budowanie roli), ale opłaciło się. Przy ukłonach były gromkie owacje, a to miód na serce aktora.

            Tyle mej prywaty. Koncert autorski Andrzeja Brzeskiego nie tylko mile mnie zaskoczył, ale wprost zachwycił. Andrzej jest przykładem wymierającego gatunku artystów, twórców wszechstronnych, o tyle mi bliskim, bo jako tenże twórca robię dokładnie to samo.

  

 

 

 

 

          Jest doskonale wyedukowanym i finezyjnym aktorem. Rzuca to się w oczy i uszy. Doskonale ustawiony soczysty głos, prostota przekazu, rewelacyjny kontakt z publicznością. Na początku wspomniałem, że był to recital autorski, a zatem sam pisze sobie teksty, a robi to jak wytrawny literat:

 

 Walc dla outsiderów

 

Żeby nam się chciało chcieć,
od nadziei kwit w kieszeni mieć,
na pojutrze.
Żeby serca nam nie ściskał żal,
kiedy wiosny odlatują w dal
coraz krótsze.
Żeby nie raniły drzazgi łez,
pod powieką.
Żeby grając w ciemno wygrać też,
na swój żeton.
By samotnie nie przepijać klęsk,
mieć miłości łyk i wiary kęs.
Żeby nam się jeszcze chciało,
chociaż to tak mało jest.
Graj harmonio, trzymaj ton
dla wytwornych byłych żon.
Dla tych chłopców z deszczu,
po czterdziestce,
którym nie wychodzi, ale
ciągle młodzi są.
Grajcie skrzypce na trzy pas
bo za lipcem luty gna.
Para mknie za parą,
w dal za dalą.
Posiwiała mała, co na disco
wczoraj szła.
Żeby nam się jeszcze chciało tak
podnieść żagle, gdy zawieje wiatr
w pełni lata.
Jeszcze raz przypomnieć sobie film
o tym dworcu, co dla dwojga był
całym światem.
Żeby pies pod naszym dachem deszcz
mógł przeczekać.
By samemu moknąc trafiać gdzieś
na człowieka.
By na łańcuch nie zamykać drzwi,
a nie wchodzić tam, gdzie rozum śpi.
Żeby nam się jeszcze chciało
choć tak mało mamy dni.
Graj harmonio...
Graj muzyko. Jest jak jest.
Czas umyka i my też.
Tylko mgły za nami.
Mgły za mgłami,
a ty graj muzyko,
póki jeszcze grać nam chcesz.

Muzyka: Andrzej Brzeski
słowa: Andrzej Brzeski

           

            Zwróćcie uwagę na prostotę tego tekstu, jego dosadność, formalną perfekcję i niewątpliwą urodę. Andrzejowi towarzyszył równie wytrawny muzyk, akompaniując na gitarze i akordeonie – Mirek Kozak:

 

https://www.youtube.com/watch?v=3xTUaiJxFxw

 

            Starsi Panowie Dwaj (starsi, nie, broń Boże, starzy) swą otwartością,  rzetelnością wykonawczą i, co bardzo ważne, szczególnie i przede wszystkim dla gwiazdorów  naszych telewizyjnych seriali, swym nieodpartym i powalającym męskim wdziękiem zdobyli serca i umysły tutejszej P. T. Publiczności. Młódź artystyczna powinna uczyć się od nich dosłownie wszystkiego!

 

            Publiczność „Markowego Grania” jest idealna, odporna na wszelka komercyjną tandetę, podczas, gdy podobno rzekomo jakoby circa about, istnieją ludzie, którzy wg naszych bohaterów wieczoru są „takie głupie”!

 

https://www.youtube.com/watch?v=B_0WF9lOuAQ

 

            Osobiście wyszedłem z tego koncertu jakby pogodniejszy, podniesiony na duchu i naładowany aż w nadmiarze bardzo pozytywną energią!

 

            Do majowego juzaś..