Jeżeli tylko możesz to zjaw się na naszych spotkaniach osobiście, weź ze sobą rodzinę i nie zapomnij zawiadomić przyjaciół

2014-10-25 Andrzej Garczarek i Mirosław Kozak

„Kształtują nas ludzie i krajobrazy”. Nie wiem, skąd wyciągnęłam to ładne zdanie, ale ciągle do mnie wraca, a ja rozmyślam, szukając dla niego sensu i potwierdzenia. Słuchając koncertu Andrzeja Garczarka w Leśniczówce, nagle pomyślałam - oto człowiek, którego postać, twórczość, wrażliwość ilustrują jak raz przywołaną przeze mnie maksymę.

Trzeba od razu powiedzieć, że krajobrazów, po których oprowadza nas Andrzej Garczarek nie znajdziemy w albumie „Poland” wydrukowanym na pięknym kredowym papierze. On chodzi raczej poboczami dróg, nierzadko grzęznąc w błocie lub kopnym śniegu. No i ludzie, których spotyka na swojej drodze, najczęściej nie należą do tych, co ich łatwo w aniołów poprzemieniać. A jednak takie właśnie tło i takich bohaterów wybrał poeta do opowiadania nam prawdy o ludziach i ich nieprostej i niewesołej rzeczywistości.

Tylko co sprawia, że wchodzimy za nim urzeczeni w ten czarno-szary świat, nie tęskniąc wcale do naszych wygodnych ruchomości i nieruchomości? Czemu zaprzyjaźniamy się z chłopcami z bazy Sokołowskiej i połonińskimi carycami i gotowiśmy trwać przy nich, nie lękając się chłodu i głodu? „Krajobrazy i ludzie” to za mało – tutaj kluczowa jest ta iskra geniuszu, który pozwala poecie zamieniać w cudne pieśni wszystko to, co wymyśli głowa. No i najistotniejsze jest to, że ta głowa jest na usługach jeszcze większego serca – to za tym właśnie idziemy jak w dym.

A na tych bezdrożach i wygwizdowach mazurskich nie zostawiaj nas, bardzie Andrzeju samych. Bez jedzenia, wypitki i autobusu sobie jakoś poradzimy, tylko nam pieśni nie żałuj. Wiemy, że „nie jest Ci dobrze tak do końca” z tą naszą presją wiecznie nienasyconych słuchaczy, ale sam przyznałeś – „nikt ich za Ciebie nie napisze”!

Pozdrawiam,

Jadzia

O poprzednim koncercie w Leśniczówce przeczytasz :tutaj

O Andrzeju Garczarku, możesz więcej przeczytać tutaj

Chciałbym dorzucić do wrażeń Jadzi że wspaniale w nastrój tego cudownego wieczoru wprowadził nas suport czyli samotny bard z gitarą Marek Bojda (zgrabne teksy połączone z niebanalną muzyką i dobre wykonanie to jest to co lubimy w Leśniczówce najbardziej).

Z Markiem nie widziałem się od lat osiemdziesiątych ale myślę że ta odnowiona znajomość przerodzi się w stałą współpracę i już wkrótce będzie można go nazwać stałym muzycznym bywalcem "markowegogrania" (imię zobowiązuje).

Marek Ł