Jeżeli tylko możesz to zjaw się na naszych spotkaniach osobiście, weź ze sobą rodzinę i nie zapomnij zawiadomić przyjaciół

2015-02-27 Lubelska Federacja Bardów

Trójka bez sternika, ale za to z żarem i czarem- wzięła nas w niewolę podczas piątkowego koncertu w Leśniczówce.

Panowie Jan Kondrak, Piotr Selim i Marek Andrzejewski są jak narkotyk: im więcej się ich ma, tym bardziej ich się pragnie. Było nas tak wielu na widowni - nie bez powodu. Wiedzieliśmy co nas czeka, ponieważ już raz to przeżywaliśmy. Obawiam się, że nasze uzależnienie wzrosło, będzie podsycane płytami, po które ustawiały się kolejki i eksploduje w końcu krzykiem do Marka- skoro nas w to wciągnąłeś - to ratuj- kolejną porcją tego smakołyku. Każdy z bardów wydaje się tak różny od pozostałych, aż trudno uwierzyć, że w efekcie tego artystycznego melanżu - może powstać jedno wspólne dzieło -przejmujący koncert, a właściwie spotkanie. Tak ja to odebrałam- jako Spotkanie artystów opowiadających nam o świecie, miłości , życiu i śmierci- przefiltrowane przez ich tak różnorodną wrażliwość. Dla mnie to właśnie ta warstwa występu jest najważniejsza-to skupienie, jakim nas darzą, ich ciekawość naszej reakcji i to poczucie, że bardzo im zależy, abyśmy usłyszeli co mają do powiedzenia. Opakowują to w piękne słowa, muzykę i niebanalne wykonanie - ale to ta uwaga skierowana na ludzi siedzących na przeciwko, wzajemna relacja i dialog - są tak cenne. Mija kolejny dzień, a w mojej głowie wciąż trwa to spotkanie - przechodzi kolejne fazy zamyśleń nad przepychającymi się miedzy sobą wersami,

"Kto nas rozesłał w świat jak listy

na długą drogę los nieznany

Duszy kawałek kartki czysty

dał nam by został zapisany..."

"Tu nikt nie mówi o winie

Tu nikt nie mówi o karze

Tutaj się uczy jedynie

Jak nie wyleczyć się z marzeń..."

"Za pierwsze otwarcie widoku na góry

Za mnie kiedy puls morza czuję

Za puszczy północnej tajemne wołanie

Za nagie ognisko dziękuję..."

Panowie, dziękuję za to, że podzieliliście się z nami tymi skarbami, które możemy wyciągac teraz z pamięci oglądać pod światło, przytulać w ciemnośi , puszczać na wiatr.

To był piękny , niezapomniany wieczór, pełen wzruszeń i radości wspólnego śpiewu.

Na koniec trzeba jeszcze powiedzieć o wisience, a właściwie "Śliwce", na tym torcie - czyli o Przemku Niwińskim (zwanym "Śliwką"), który został zaproszony na scenę, jako gość specjalny. Nie wiem jak on tego dokonał, ale wchodząc na scenę sam z gitarą, skromnie uśmiechnięty - pewnie nawet nie przypuszczał w jak trudnej postawi nas sytuacji. Sprawił, że zostaliśmy rozdarci pomiedzy chęcią słuchania lubelskich bardów, a przyjemnością obcowania z unikalnym zjawiskiem jakim jest Przemek. Delikatnie i łagodnie, po prostu zaśpiewał piosenki o miłości. Zrobił to, naturalnie i wzruszajaco, a jednocześnie ujawnił nam ukrywany do tej pory pomiędzy dźwiękami całego "Do Góry Dnem" piękny wokal- stworzony do oczarowywania słuchaczy. Myślę, że ten krótki występ może być zapowiedzią jakiegoś kolejnego niezapomnianego wieczoru w Leśniczówce- ponieważ nie można tak tego zostawić...

Ola