2016-05-20 "Zapraszamy na Danielkę "
W różnych uczestniczyliśmy wieczorach muzycznych w Leśniczówce przez tych klika lat Markowego Grania – dobrych i lepszych, ale to, co w piątek zaserwował nam Marek, to już nie był koncert, to był prawdziwy Festiwal Piosenki. I choć poziomem artystycznym przebijał propozycje naszej telewizji, to w udany sposób utrzymał się w konwencji.
Najpierw był koncert Debiuty, który miał dwóch bohaterów – utalentowaną parę młodych ludzi na scenie i starą Leśniczówkową publiczność, która debiutowała w roli słuchaczy muzyki instrumentalnej, lekko jazowej, granej z nut. Moim zdaniem obie strony poradziły sobie nieźle, choć większą zasługę przypisałabym tu Adzie i Mateuszowi.
W bloku Kabareton wystąpiła sprawdzona para – Toluś Skupiński ze swoim niezawodnym gitarzystą Markiem. No daj Boże taki poziom tekstów różnym zawodowym rozśmieszaczom, których pełne są publiczne media!
Koncert zespołu Było nas Trzech to dwa w jednym: Przeboje - świetne piosenki, które bawią i energetyzują słuchaczy oraz Premiery - bo chłopakom z Danielki na szczęście ciągle chce się tworzyć nowe rzeczy. A ich spolszczone wersje zagranicznych utworów zasługują na stworzenie i wygranie odrębnej festiwalowej kategorii nagród. Ja je uwielbiam.
Jednak niekwestionowanym królem wieczoru i laureatem (nieprzyznanego na razie) Wielkiego Odznaczenia za Całokształt Twórczości powinien zostać ogłoszony Nasz Jurek Kochany. Tyle razy widziałam go przecież i słyszałam, a za każdym razem zaskakuje mnie spostrzeżenie, jaki to Gigant. Może myli mnie jego naturalność, bezpośredniość, przywiązanie do ludzi i ludzkich przyjemności – cechy nieczęsto występujące u tzw. „uznanych artystów”. Tymczasem, kiedy Jerzy Filar śpiewa „szarpię struny tak jak życie”, to trzeba przyznać, że jedno i drugie robi po mistrzowsku. A ponieważ i on naszą Leśniczówkę obdarzył szczerą sympatią, to możemy chyba liczyć na jeszcze niejeden prześpiewany wspólnie wieczór.
Jadzia.
Mamy również komentarz Krzysztofa do tego wieczoru:
NIE TRZEŹWIEJMY
Są mądrzejsi w kwestii życia
Jacek pisał,Jurek śpiewa,
że z miłości,snów i kumpli
kiedyś nam wytrzeźwieć trzeba
Z tych miłości,choć największych,
sam wiem,kiedyś się wyrasta
kumplom,nawet najwierniejszym,
też się kiedyś mówi basta
ale panie Jacku,Jurku,
niech się w życiu co chce,dzieje,
z marzeń się nie rezygnuje
i ze snów się nie trzeźwieje
Więc dopóki żyć się chce
swoje sny bezkresne miejmy
i jak długo to możliwe,
moi drodzy,nie trzeźwiejmy
POKOLENIA
Chyba„Leśniczówka” nieco odmłodniała,
jakby się pokoleń zmiana dokonała
Było nietypowo trochę,bo ze scenki
popłynęły wczoraj i jazzowe dźwięki
Toluś image zmienił,lecz werwa została,
za jego fantazję Tolusiowi chwała
Filar jak to filar,czasem jest z kamienia
więc pewnie dlatego Jurek się nie zmienia
gdy o trzeciej kawie gra jak przed wiekami,
my,jak przed wiekami razem z nim śpiewamy
szacun dla klasyki sprawa wprawdzie święta,
ale młode wilki depczą mu po piętach
Dobrze się sprawili,jeśli mam być szczery,
całkiem nieźle brzmiały te ichnie covery
śpiewająca młodzież z wykopem zagrała,
na ten wykop czeka „Leśniczówka”cała
przytupują nóżki,kręcą się bioderka,
bośmy zapomnieli,że tu nie Danielka
Lecz co by dobrego o młodzieży gadać,
sceną rządził Jurek,jak stary wyjadacz
bo jest jedna prawda,i tutaj i wszędzie,
że mistrz sam dla siebie klasą zawsze będzie