Bardzo dziękuję Bogusiowi Nowickiemu że przyjechał aż z Sopotu aby podzielić się swoimi piosenkami z tekstem i wytrwał na naszej scenie mimo przeciwności związanych z kłopotami z głosem. Było nostalgicznie a kilka starszych piosenek znałem z innych wykonań i nawet nie wiedziałem że są one autorstwa Bogusia. Mnie szczególnie urzekły tłumaczenia piosenek Boba Dylana Nobel zobowiązuje. Nie będę się długo rozpisywał bo jak zwykle lepiej to zrobił w dodatku w formie wierszowanej nasz markowy poeta Krzyś.
W związku z zakończeniem kolejnego sezonu ( system piłkarski jesień /wiosna ) chciałbym jeszcze raz podziękować wszystkim którzy w jakikolwiek sposób przyczyniają się do tego że spotykamy się na kolejnych "MarkowychGraniach".
DZIĘKUJĘ:
Naszym gościom artystom za chęć dzielenia się z nami swoimi ulubionymi piosenkami w dużej mierze własnego autorstwa.
Ekipie "Leśniczówki" za gościnę
Oli za prowadzenie strony i teksty
Jadzi za słowne wrażenia z koncertów
Krzyśkowi za wierszowane felietony i inne teksty
Stałym muzycznym bywalcom za to że wciąż są z nami
"Tolusiowi" za całokształt
Widowni za to że jesteście przychodzicie słuchacie i śpiewacie bo tylko dzięki temu istniejemy i rośniemy w siłę
Pamiętajcie 1 września 2017 rozpoczynamy kolejny sezon zatem do zobaczenia w Leśniczówce
Marek Ł
BALLADOWO I NIE TYLKO….
Była para bard – gitara,
choć zawodził głos
lecz choć starzy, „Gawędziarze”
nadal mają moc
bo ten wieczór, choć na przekór
trendów oraz mód,
swą urodą balladową
zauroczyć mógł
jeszcze jedno, co zapewne
dziwnie dla Was brzmi
bo przewaga Bogusława
w tych balladach tkwi
w przerwie Toluś, wyga stary
wziął z Tuwimem się za bary,
przeprowadził nam ze sceny
kurs skrócony śląskiej gwary;
dopomogła mu kobieta
co potulna niby trusia,
ale jak wszyscy słyszeli,
umie zadbać o Tolusia
k.k.
O ZGUBNYM WPŁYWIE BOGUSŁAWA NOWICKIEGO
NA JEDNEGO Z PRZEDSTAWICIELI GATUNKU LUDZKIEGO
( NA MOTYWACH AUTOBIOGRAFICZNYCH )
Dawno temu, w prehistorii, usłyszałem „Gawędziarzy”,
pomyślałem – coś takiego niech i mnie się też przydarzy
więc zgarnąłem ekwipunek – plecak, śpiwór, namiot nieraz,
w góry pójść wolałem zamiast z promotorem się użerać
w dal wolałem iść po grani albo w trawie się położyć,
zamiast, wierzcie mi Kochani, jakąś tam rodzinę tworzyć
pokochałem Beskid Niski, i Bieszczady przyszły z czasem,
domem stały mi się Gorce, w nich - bacówka pod Turbaczem
szczęście tylko że przez moje turystyczne życie całe
ani raz pomocy w górach wzywać dotąd nie musiałem
I kajaków spróbowałem, choć mnie woda zalewała,
było też, że i Omegę burłaczyłem na kanałach
na Mazury potem jeszcze kilka razy powróciłem,
chociaż za złamane wiosło ze dwie stówy zapłaciłem
Lecz gdy powracałem z wypraw, raz szczęśliwy, raz padnięty,
nie czekała mnie na dworcu żadna z dziewczyn uśmiechniętych
bo nie było na nie czasu, a bywało - również siły,
wszystko przez tych „Gawędziarzy”, co mi w głowie zawrócili
* * *
Boguś, Boguś, ech Ty chłopie, tyleś mi namieszał w życiu
zamiast fury i chałupy tylko wspomnień mam bez liku
no, mam jeszcze opowieści, całkiem własne czyli tanie
chociaż z tym już coraz gorzej – nie ma chętnych na słuchanie
zanudziłem w krąg sąsiadów, brat już ze mną nie chce gadać,
teraz wszystkie te historie Wam tu muszę opowiadać
k.k.
« poprzednia | następna » |
---|